-Demi coś się stało?
Usłyszałam ten łagodny ton matki zza drzwi. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Czułam jak wszystko dookoła mnie irytuje, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
-Demetria Devonne otwieraj drzwi!
Wstałam z łóżka i przekręciłam kluczyk. Nie minęła sekunda a przede mną stała mama.
-Coś się stało?
O teraz obudził się w niej matczyny instynkt.
-Daj mi spokój - wybąkałam i minęłam ją. Wybiegłam z domu mając nadzieje, że ona nie wybiegła za mną czy coś.
Bo przecież łatwiej jest uciec niż spróbować.
Nie wiem jak daleko byłam od domu. Szłam przed siebie i pozwalałam, żeby łzy spływały mi po policzkach. Pewnie dawałam kolejny powód do śmiechu innym ludziom. Było mi już bez różnicy. Tak myślę. I tak się śmieją. Jestem na to skazana.
Zaczynało się ściemniać. Patrząc na siebie mogę ze spokojem stwierdzić, że nie padnę ofiarą gwałtu czy coś. Przysiadłam na krawężniku i popatrzyłam w niebo. Ten moment jest jednym ze spokojniejszych w moim życiu.
-Przepraszam, nic ci nie jest?
Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą wysokiego bruneta.
-Nie, nic się nie stało- wybąkałam bardziej do siebie niż do niego. Dlaczego on w ogóle się przejął.
-Można się przysiąść?- najwidoczniej nie czekał na moją odpowiedzieć. Usiadł zachowując pewien dystans.
-Chusteczkę? - spojrzałam na jego dłoń, w której trzymał opakowanie chusteczek. Wyciągnęłam jedną i lekko się uśmiechnęłam od mojego towarzysza.
-Dziękuje.
-Chłopak?- zapytał kiedy otarłam ślady płaczu z mojej twarzy.
-Nie do końca.
-Ale jednak- odpowiedział z uśmiechem, który był zarażający. Odwzajemniłam gest. Dopiero teraz dokładniej mu się przyjrzałam. Miał piękne błękitne oczy, jego włosy były w ładnym nieładzie. O ile istnieje coś takiego.
-Jensen- wyciągnął do mnie rękę.
-Demi- lekko ścisnęłam jego dłoń, ale zaraz potem puściłam.
-Chodź zabiorę cię na kawę, pewnie zmarzłaś.
-Nie, nie trzeba.
-Nie daj się tyle prosić, Demi.
-No niech będzie.
***
-Awww nasza Demi ma randkę - zagruchała mi Sophie do telefonu.
-Jeju Sophie, spokojnie. Po prostu się widzimy jak zwykli znajomi i tyle. Znamy się dopiero kilka dni.
-Tak, tak mów co chcesz- powiedziała śmiejąc się.
-Ok, kończę.
-Tylko zadzwoń jak wrócisz!
Rozłączyłam się mimo, że Sophie pewnie nie skończyła. Przebrałam się i zeszłam na dół. Jak zwykle pusto. Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, uśmiechnęłam się sama do siebie. Jednak kiedy otworzyłam drzwi mój uśmiech, gdzieś zniknął. Nie była to osoba, którą chciałam zobaczyć.
Wyglądał jakby własnie kamień spadł mu z serca.
-Hej- mruknął nieśmiało co było do niego nie podobne. Gdzie ten rozgadany Justin?
-Cześć. Przepraszam, ale nie bardzo mam czas.
-Chciałem się tylko...upewnić czy nic ci nie jest. Nie było cię w szkole parę dni i ...
-Nie kończ, nie potrzebuje nagle litości.
-O co ci chodzi?
-O nic. Nieważne. Musisz już iść.
-Demi proszę...
-Hej wszystko w porządku?
Na ten głos ja i Justin spojrzeliśmy w tym samym kierunku. Jensen stał na werandzie mojego domu widocznie zdziwiony.
-Tak jest ok. Do widzenia, Justin.
Zamknęłam drzwi i wyminęłam chłopaka podchodząc do Jensena. Ten objął mnie w pasie i odeszliśmy zostawiając Biebera samego.
***
Mijały kolejne dni a z Jensenem robiło się coraz "milej" jeśli wiecie co mam na myśli. Justin jak zawsze nie chciał dać za wygraną, ale udawało mi się go unikać. Co nie było łatwe.
-Jesteś pewna, że nie chcesz iść na bal? - wypytywał mnie Jensen przez telefon.
-Tak jestem pewna.
-No okej, ale nie pozwolę ci tak siedzieć w domu, jasne?
-No dobra- zachichotałam jak te głupio zakochane nastolatki w filmach.
Demetria co się z tobą dzieje?
- Zadzwonie jutro, dobra?
-Pewnie.
-Słodkich snów, piękna.
Poczułam jak policzki, aż mi płoną.
-Dobranoc, Jensen.
Rozłączyłam się i ułożyłam wygodnie w łóżku.
Z jednej strony cieszyłam się, że mam kogoś takiego jak Jensen. Oczywiście niczego o mnie nie wie więc może dlatego mnie lubi? No, bo chyba lubi tak? Nie był z mojej szkoły i nie oceniał mnie jak wszyscy inni. Był opiekuńczy, kochany i słodko się uśmiecha. No i po prostu jest...
Bałam się. Oczywiście. Bo co jeśli mu zaufałam zbyt szybko? Nawet Justina nie chciałam do siebie dopuścić...
No własnie. Justin. Unikałam go jak ognia. A to tylko dlatego, że jestem tchórzem, bo nie potrafię z nim porozmawiać.A w pewnym sensie czułam jak go potrzebuje. Jak potrzebuje jego nachalności. Jak potrzebuje tego w jaki sposób się troszczy i martwi. Gdzieś tam głęboko ufałam mu. Czułam to. Ale nie wiem czy jestem gotowa kogoś wpuścić tutaj, do tej ciemnej rzeczywistości.
***
Demetria co ty w ogóle wyprawiasz jak ty masz być z Justinem!
"Dziewczyna znika na ponad miesiąc i daje takie szito"
No to chyba wróciłam. Tak sądzę. Wiecie różnie to ze mną bywa. Chciałam Wam nareszcie przedstawić Jensena wooooo.
Chciałam bardzo przeprosić za moją nieobecność, że pousuwałam wszystkie blogi, twittera. Co i tak przywróciłam po jakimś czasie, bo jestem przywiązana do Was. Nigdy nie miałam tak cudownych czytelników jak WY.
Miałam odejść i co prawda tamte dwa blogi nie wrócą, ale o tym zaraz.
Nie potrafiłam zostawić Was z niczym. Myślałam o tym, że może jednak komuś zrobi się chociaż troszeczkę smutno jeśli nic się nie potoczy. Dlatego zasiadłam przed komputerem i przywróciłam własnie to opowiadania jak i twittera.
Chcę tutaj przeprosić czytelników Janell. Nie mam zamiaru tego przywracać. Robiły się z tego flaki z olejem i naprawdę już nie miałam pojęcia jak to dalej rozwinąć. Byliście ze mną rok i dziękuje Wam bardzo za to. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo. Jeśli będziecie chcieli to przywrócę go, ale samą pierwszą część.A może ktoś z Was chcę dalej o nich pisać? Mogę go oddać w dobre ręce, na prawdę. Sama chętnie poczytałabym ich dalsze losy pisane przez kogoś z Was!
Jej się rozpisałam. Ok to tak raczej rozdział co weekend, może częściej no bo wiecie wakacje i w ogóle.
Jeśli macie nowe nicki na twitterze to powiadomcie mnie. Kocham Was xx
asdjklasdklasdjklasdjk, doczekałam się w końcu tego rozdziału! no ale to takie wielkie WTF?! o co chodzi? dlaczego Demetria ? ;oooo tego się nie spodziewałam. Może i lepiej bo lubię być zaskakiwana. Jeden z minusów tego rozdziału jest taki, że jest za krótki xD hahhahaha <3 mam nadzieje, że wena będzie Ci dopisywać i nowy rozdział się szybko pojawi . ~ @beautydems
OdpowiedzUsuńWróciłaś agsaderfhierhgua! <3 Żadne szito, tylko bardzo ważny rozdział, bo Dems umawia się na randkę z kimś, kto nie jest Justinem. Nie ukrywam, że mnie to cieszy, jak i smuci. Dobrze, że kogoś ma, ale Juju jest z nią od dłuższego czasu i nadal nie poznał jej do końca, a co dopiero Jensen... Ciekawe, jak to wszystko się potoczy :) Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wróciłaś, bo serio ja i Dworzańska się martwiłyśmy o Ciebie. Mam nadzieję, że wena będzie Ci dopisywać i szybko dodasz kolejny rozdział :) Co do Janell to szkoda, że to koniec :c
OdpowiedzUsuńYeeeeeeeeey! Ciesze się że wróciłaś! Świetny rozdział adhjgfjksdgjk. Szkoda, że Dem się umawia z Jensen'em a nie Jusem , no ale zobaczymy co tam wymyślisz :D Już się nie moge doczekać kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuń@LonKaaa
Boże ale się cieszę że wróciłaś, nawet nie wiesz jak się wytraszyłam kiedy pewnego dnia próbuje wejść na tego bloga żeby zobaczyć czy wróciłaś a tu komunikat że blog został usunięty, o mały włos zawału nie dostała. Nie smiej się ze mnie ale na serrio mówię. :D
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję że Demi w końcu umówi się z Justinem a tu wpada jakis nowy boy. Jestem bardzo ciekawa jak to się dalej wszystko potyczy. :D Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :D
@positivekicked
super czekam na nowyy @pherka
OdpowiedzUsuńYAY!! ale się ciesze że przywróciłaś opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńZajebisty ! Kiedy nastepny ?
OdpowiedzUsuń